piątek, 7 stycznia 2011

Apetyt na Piotrusia Królika

O tym, że "każdy ma jakiegoś bzika" już wiele lat temu śpiewały Fasolki. I tak to jest, że chyba każdy człowiek ma jakieś swoje drobne (a niekiedy i większe) dziwactwo, które czyni jego życie bardziej kolorowym. Moja poczciwa babcia na przykład zawsze sypia z... latarką pod poduszką (nawyk z czasów, gdy była nocnym stróżem). Moja przyjaciółka uwielbia kulturę hinduską i najchętniej chodziłaby ciągle w sari, gdyby nie fakt, że w naszej strefie klimatycznej mogłoby to spowodować niemiłe przeciągi w okolicach nerek. Mój chrześniak lubi pałętać się po kuchni, gdy mama gotuje obiad i wyjadać jej... surowe ziemniaki i szczypiorek. Jest w tym coś fascynującego, że każdy człowiek ma w sobie coś wyjątkowego, jakiś kolorowy przebłysk oryginalności. A nawet mój kot, gdy przeciąga się sennie na fotelu, lubi gdakać jak kura ;)

Ja też mam swoje małe, sekretne dziwactwo... Tak przyznaję się, chociaż mam już prawie dwadzieścia cztery lata, uwielbiam literaturę dziecięcą. Mądre powieści filozoficzne i obyczajowa, klasyczne perełki literatury światowej, urocze romanse historyczne, porywające książki podróżnicze i kryminały z lekkim dreszczykiem niepewności- wszystko to nie sprawia mi takiej frajdy, jak urocze książeczki dla dzieci.

Nawet Fredro i Molier nie bawią mnie tak, jak smok Pompon (twór Joanny Olech). Wszyscy pisarze- podróżnicy (łącznie z ulubionym Cejrowskim) bledną przy Stasiu Tarkowskim z dawnej lektury "W Pustyni i w Puszczy". Od lat niezmiennie zachwyca mnie Kubuś Puchatek, który tylko z pozoru ma mały rozumek, a tak naprawdę posiada ogromną inteligencję emocjonalną, wspaniała Alicja, która w Krainie Czarów spotyka najdziwniejsze postacie i nie ocenia ich, nie wartościuje, ale przyjmuje takimi, jakimi są. Mamusia Muminka niezmiennie od lat uczy, że mądra miłość rodzicielska jest bezwarunkowa i cierpliwa. Przyjaciel wesołego diabła wykazuje się odwagą i prawością, ponosi wielkie trudy z miłości do ojca. A Edmund i Eustachy z "Opowieści z Narnii" przekonują, że nigdy nie jest za późno, aby naprawić swoje błędy i zmienić się na lepsze.

Jest w tych książeczkach wiele ciepła. Jest ogromny ładunek wartości, które we współczesnym świecie coraz częściej ulegają moralnej inflacji. Jest odwaga, uczciwość, prawdziwa przyjaźń i miłość, troska o słabszych, empatia, niezgoda na zło. Jest lojalność i wierność. Co za kontrast w porównaniu z literaturą dla dorosłych...

Gdy otwieram jakąkolwiek współczesną książkę opatrzoną chlubnym i chwytliwym słówkiem "bestseler" mogę z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że będzie to historia kobiety (rzadziej mężczyzny), która jest w trakcie rozwodu, po rozwodzie, albo w kryzysie w związku i zamiast stawić czoła problemom, ucieka od nich na Mazury ("Dom nad rozlewiskiem"), na wieś ("Nigdy w życiu"), albo gdziekolwiek ją oczy poniosą ("Jedz, módl się, kochaj"). O wierności i radzeniu sobie z trudnymi emocjami nie ma tam nic.

Nic więc dziwnego, że z taką przyjemnością odpoczywam przy książkach dla dzieci. Oczywiście i w literaturze dziecięcej pojawiły się ostatnimi czasy robaczywki w postaci "Harrego Pottera", czy pseudobajki "Z Tangiem jest nas troje"- historii dwóch pingwinów homoseksualistów, które razem wysiadują jajko i wychowują pisklę o imieniu Tango (swoją drogą chciałabym zobaczyć minę jakiejś oświeconej i postępowiej mamy, które czyta swoim dzieciom tę bajkę i która być może za kilkanaście lat zobaczy swojego syna z "nażeczonym", a on jej powie: "sama mnie uczyłaś, że to normalne, bądź tolerancyjna"). Obyczajowe zepsucie bardzo stara się dotrzeć nawet do strefy tak delikatnej, jak psychika dziecka. Ogólnie jednak rzecz biorąc, literatura dziecięca jest wciąż jeszcze czystym, nieskażonym akwenem w którym można z przyjemnością wykąpać swój zmęczony umysł.

Dlatego mam zamiar sięgnąć dzisiaj po "Piotrusia Królika". I wtedy nie ma mnie dla nikogo :)

2 komentarze:

_nikifor_ pisze...

Cześć, wracasz z nowym blogiem na stałe? :)

Alicja pisze...

O, a jak Ty mnie tu znalazłeś? Czy to może ja sama zostawiłam Ci link i nie pamiętam? Wróciłam na stałe, choć nie tak regularnie, jak kiedyś :)