Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Wiem, jednak, że czasami zdarza się, że między dwojgiem ludzi już przy pierwszym kontakcie przeskakuje jakaś iskierka. Wystarczy wymiana spojrzeń, uśmiechów i już dwoje ludzi wie, że się sobie wzajemnie podoba. Pojawia się fascynacja, która wywołuje błysk w oku i wypieki na policzkach. To bardzo miłe odczucie.
Wracając z uczelni i drepcząc w kierunku busa, minęłam dziś przystojnego mężczyznę. Jego bardzo ciemna, prawie czarna skóra wskazywała dość prawdopodobnie na afrykańskie pochodzenie. Ale to nie egzotyczna uroda mi się spodobała. Po prostu... był atrakcyjny i tyle :) On najwyraźniej też zwrócił na mnie uwagę, bo zagadnął mnie bez skrępowania: Hello, how are you? Zamieniłam z nim parę zdań- był sympatyczny i chętnie porozmawiałabym z nim dłużej, nie zważając nawet na mój kiepski angielski. Niestety spieszyłam się. Pomachałam mu na pożegnanie i pognałam na przystanek, uśmiechnięta od ucha do ucha.
W busie siedziało za mną dwóch mężczyzn mniej więcej w moim wieku. Nie zwracałam na nich uwagi. Oni jednak najwyraźniej bardzo chcieli, aby wszystkie pasażerki zwracały na nich uwagę. Rozmawiali o pieniądzach, interesach, markowych ubraniach. Wyrażali się przy tym bardzo pogardliwie i obraźliwie o innych ludziach. Począwszy od kierowcy busa, przez ludzi otyłych (Tamta, to, k**wa, widać, że szybko od talerza nie odchodzi), na ludziach ubogich kończąc. Chwalili się markowymi ubraniami i nabijali się z ludzi, których na to nie stać.
-W Stargardzie, człowieku, taki sklep z naprawdę dobrymi ubraniami nie miałby racji bytu. W takich wioskach, jak Stargard gość, k**wa, założy sobie nawet buty Nike i koszulkę Adidasa i myśli, że rządzi
-Bo to wieśniaki są!
-O, patrz, komis.
-No, to są samochody dla ubogich...
Nie było mi miło tego słuchać, ale starałam się raczej nie zwracać uwagi. Współczuję ludziom, którzy w ten sposób patrzą na świat i innych ludzi. Bardzo wiele tracą w życiu. Zamykają się na piękno drugiego człowieka, bo jedyne, co widzą, to jego wygląd i portfel. W rzeczywistości to oni sami stają się z czasem bardzo ubodzy- w przyjaźnie i relacje... Dlatego starałam się nie słuchać.
W pewnym momencie jednak trochę się zniecierpliwiłam. Chłopaki zaczęli w bezczelny i rasistowski sposób nabijać się z "mojego" Afrykanina.
-No, ten czarny, to był, k**wa, przegięty.
-No weź, chyba się w sadzy tarzał.
-A jak nocą idzie, to go, k**wa, nie widać.
-Czarnuch jeden!- dogadywali zjadliwie, jeden przez drugiego. Udało im się! Zwrócili na siebie uwagę.
-Tak się składa, panowie, że ten czarnuch wykazał się o wiele wyższą kulturą wypowiedzi od panów- skomentowałam to spokojnie. Zrobiło im się głupio.
Wielu znajomych obcokrajowców uważa, że Polska to kraj ponuraków i złośliwców. Nic dziwnego. Zamiast pogodnie witać ludzi na ulicy i z uśmiechem pytać: Jak się masz?, wielu z nas woli pluć jadem na bliźnich i uznawać ich za gorszych. Zamiast od obcokrajowca uczyć się otwartości, wolą go przezywać.
A przecież człowiek może być inny, ale nigdy nie może być gorszy, czy mniej wartościowy. I o tym warto pamiętać!
P.S . Mój blog wariuje i nie słucha mnie. Albo sam (bez pozwolenia!) robi zbyt duże odstępy między wierszami, albo nie robi ich wcale (jak w powyższej notce). Czy ktoś ma pomysł, co z tym zrobić?