Mój trzyletni chrześniak przećwiczył wcześniej z mamą, jak ma złożyć mi imieninowe życzenia. Kiedy jednak przybiegł z ogrodu zziajany, z rączkami umorusanymi ziemią i stanął przede mną z bombonierką w dłoni- zapomniał wszystkiego. Z przejęcia wszystko wyleciało mu z głowy. Zawstydził się, spuścił oczy.
W końcu jednak zebrał się w sobie dzielnie, jak na mężczyznę przystało. Wspiął się na wyżyny intelektu i odwagi i powiedział:
Ala, umyj mi ręce!
Ryknęłam śmiechem, a mały razem ze mną. No nie ma co, talent mówcy, to on ma po mnie.
1 komentarz:
o.o
Prześlij komentarz